Od pierwszego gwizdka sędziego mieliśmy przewagę, ale dużo niedokładności i brak zimnej krwi spowodował, że pierwsze minuty meczu wyglądały dość chaotycznie. Ciśnienie zeszło już po 20. minucie, kiedy to objęliśmy prowadzenie. Dominik Borys nie zwlekał z wykonaniem autu i wrzucił w pole karne, tam Arek Ziaja przedłużył na 5. metr gdzie czekał Krystian Bajda. Ten już wiedział co zrobić i wyprowadził nas na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej odsłonie goście musieli grać w osłabieniu, kiedy to za wulgarne odnoszenie się do sędziego z boiska wyleciał jeden z graczy Rudzika. Po tej kartce ciśnienie opadło i grało się dobrze, ale do przerwy rezultat się nie zmienił. 1:0.
W drugiej odsłonie od początku zarysowywała się nasza przewaga, ale dość długo nie przynosiło to efektu w postaci bramki. Goście robili co mogli, ale nie byli w stanie poważnie zagrozić naszemu bramkarzowi. Ta sztuka udawała się nam dość często, jednakże brakowało skuteczności. Swoje okazje mieli Konrad Tereszkiewicz, Przemek Wisz oraz Dominik Szczęch, ale bramka gości była jak zaczarowana. Odczarował ją w 65. minucie Marcin Szczęch, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Dominika Borysa. Mogliśmy się po tej akcji cieszyć i co najważniejsze- uspokoić grę. Do końca gole już nie padły. Wygrywamy ostatni mecz tej jesieni i możemy powoli się przygotowywać do okresu zimowego gdzie każdy będzie musiał dać z siebie wszystko by na wiosnę dogonić prowadzący Diament, ale dziś nie trzeba sobie tym zawracać głowy. Dziś musimy odpocząć i powoli zbierać siły na kolejny trening.