Bez pauzującego za kartki Kamila Gumela i Pawła Leonowa (sprawy rodzinne) przystąpiła Andrespolia do meczu w Dłutowie z tamtejszym GLKS. Na stoperze Pawła zastąpił Filip Kolad a za Kamila zagrał Adam Chyliński.
Mając w pamięci ostatnią porażkę 1 -3 w sezonie wiosennym oraz świadomość, że mecze z dłutowianami zawsze były trudne nikt nie był do końca pewny ostatecznego rezultatu. Pierwsze dziesięć minut to „sprawdzanie się” wzajemnie przez obie drużyny. Dopiero w 11 minucie bardziej zdecydowanie zaatakowała Andrespolia. Z prawej strony na pole karne do Estemberga zagrała Kopa ale Damian zbyt długo zbierał się do oddania strzału i piłkę spod nóg wybił mu bramkarz Dłutowa Dawid Wójt. Dwie minuty później szybka kontra którą zainicjował Kępka podając spod własnego pola karnego do Estemberga a ten dośrodkowuje na głowę do Wilka. Niestety Przemek w wyskoku fauluje obrońcę gospodarzy i sędzia przerywa grę.
W 16 i 17 minucie piłkarze Dłutowa przeprowadzili dwie szybkie akcje po których powinni prowadzić 2 – 0. Najpierw Borowic z prawej strony zagrywa na lewe skrzydło do Sulimy a ten podaje na środek do Golika. Pomocnik gospodarzy szybkim zwodem uwalnia się od asysty naszych obrońców i wychodzi na czystą pozycję. Jednak jego strzał z 10 metrów mija na lewy słupek naszej bramki. Jeszcze nie ochłonęliśmy po tej akcji a już chwilę później poszła druga lustrzana akcja z 16 minuty. Znów poszło zagranie po przekątnej z prawej strony na lewą do Sulimy a ten zamiast ruszyć z piłką w kierunku bramki Andrespolii odegrał ją jak poprzednio do Golika który tym razem był pieczołowicie pilnowany przez Turka i Kolada co zatrzymało całą akcję.
W 22 minucie Filip Kolad zatrzymał kontrę „granatowo – czerwonych” i błyskawicznie podał wzdłuż linii bocznej do Kurzawy. Witek przerzucił piłkę na lewe skrzydło do Wilka który z narożnika pola karnego uderza lewą nogą na bramkę Wójta. Półgórna piłka pomimo interwencji pomimo interwencji bramkarza wpada do siatki przy drugim słupku. Andrespolia obejmuje prowadzenie 1 – 0.
Ale w 27 minucie niewiele brakowało aby gospodarze doprowadzili do remisu. Na pole karne przedarł się Sulima ale jego potężna bomba trafiła w dobrze ustawionego Dawida Kulpę.
W pierwszej połowie goście zagrozili jeszcze trzykrotnie bramce gospodarzy ale Tomek Niżnikowski przeniósł piłkę nad poprzeczką (32’), zbyt lekko uderzyła na bramkę zamiast podawać i bramkarz złapał piłkę (33’) oraz ponownie zbyt lekko strzelił (45’+2’). Dodatkowo w 40 minucie żółty kartonik zobaczył Damian Kopa który nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego.
Na drugą połowę Andrespolia wyszła z jedną zmianą. Za Niżnikowskiego trener Karasiński wprowadził na boisko Felczaka. Od początku goście zaatakowali bramkę rywali ich akcje poza przewagą nie stwarzały dogodnych sytuacji do podwyższenia w wyniku. Dopiero w 69 minucie piłkę pomocnikowi Dłutowa odebrał w środku boiska Wilk i pociągnął z nią wzdłuż linii bocznej. Na wysokości pola karnego minął zwodem w kierunku środka obrońcę i uderzył na bramkę. Piłka podobnie jak przy pierwszej bramce minęła rozpaczliwie interweniującego golkipera w ugrzęzła w siatce. Ten gol wyraźnie podciął skrzydła gospodarzom. W 73 minucie Estemberg w doskonałej sytuacji trafia w bramkarza. W 75 minucie Wilk wpada na pole karne i zostaje podcięty przez obrońcę. Sędzia wskazuje na wapno a egzekutorem jest Kurzawa który pewnym, technicznym strzałem tuż przy prawym słupku zdobywa trzecią bramkę. Dziewięć minut później kolejny rzut karny dla Andrespolii. Tym razem za faul na Kopie. I znowu Kurzawa strzela w prawy dolny róg bramki a Wójt nie jest w stanie zareagować. Andrespolia prowadzi 4 – 0 i jest pewna już kolejnych 3 punktów. Jednak w 90 minucie w zamieszaniu podbramkowym faulowany jest napastnik gospodarzy i sędzia po raz trzeci w ciągu kwadransa odgwizduje „jedenastkę”. Na honorową bramkę dla gospodarzy zamienia go Bartłomiej Grala.
Na pewno Andrespolia wygrała ten mecz zasłużenie i utrzymała czteropunktową przewagę nad Stalą i Włókniarzem Pabianice. Ale też przełamał klątwę rzutów karnych. Jak podliczyli statystycy nasi piłkarze wykorzystali „jedenastkę” po ośmiu wcześniej nieudanych próbach. No i po raz pierwszy od dwóch lat na meczu Andrespolii w Dłutowie lało jak z cebra a świeciło słońce.