Nasi juniorzy starsi podejmowali na swoim boisku lidera I ligi Wojewódzkiej Juniorów - Gwarek Zabrze. Podopieczni Sebastiana Gzyla i asystenta Łukasza Matusiaka w pierwszej rundzie mierząc się z zabrzanami, musieli uznać wyższość rywala, przegrywając na wyjeździe, aż 8:0! Tym razem było inaczej!
Sosnowiczanie od pierwszych minut nie pozwalali gościom na rozwinięcie skrzydeł i szybko starali się przerywać akcje przeciwników.
Nasza drużyna w początkowej fazie meczu miała okazje, by cieszyć się z wyjścia na prowadzenie, jednak w kluczowych momentach brakowało wykończenia. Kiedy wszyscy będący na stadionie myśleli, że kwestią czasu jest trafienie dla Zagłębia, bramkę zdobyli goście. Sosnowiczanie chcieli szybko odpowiedzieć. Mateusz Mroczek dośrodkował ze skrzydła do wbiegającego Mateusza Arseniuka, a ten minimalnie przestrzelił obok bramki. Nasza defensywa miała ciężkie zadanie, by powstrzymywać rosłych zawodników rywala przy stałych fragmentach gry. W 24 minucie meczu sosnowiczanie mogli mówić o dużym szczęściu. Gospodarze stracili piłkę na własnej połowie i futbolówka została błyskawicznie zagrana do napastnika z Zabrza, który znalazł się pomiędzy naszymi stoperami lecz w decydującej fazie minimalnie pomylił się i trafił w słupek. Minutę później można było powiedzieć: "Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić", Sławomir Musiolik przedarł się prawym skrzydłem i dograł w pole do Konrada Zaradnego (na zdjęciu), który z takiej odległości się nie myli. Sosnowiczanie zbyt pewnie się poczuli po tym wyrównaniu i 4 minuty później znów goście cieszyli się ze zdobycie gola. Korner był wykonywany z prawego narożnika boiska i futbolówka została idealnie dograna do wbiegającego zawodnika, który pewnym strzałem głową pokonał naszego bramkarza. Zagłębie za wszelką cenę próbowało doprowadzić do remisu, jednak ta sztuka się nie udała. Nasi juniorzy starsi schodzili do szatni ze stratą jednej bramki.
Od początku drugiej połowy goście wyszli bardzo wysoko i nasza drużyna nie potrafiła stworzyć sobie tylu dogodnych sytuacji, co w pierwszych minutach meczu. Gwarek ciągle dużo postrachu siał przy stałych fragmentach gry. Wybornie na linii bramkowej zachowywał się w tym spotkaniu Adrian Czaplak, który raz za razem chronił swój zespół przed utratą gola. W 63 minucie Zagłębie doprowadziło do upragnionego remisu. Patryk Mularczyk wykonywał rzut wolny, posłał wyśmienitą piłkę do swoich kolegów, golkiper gości pomylił się w tej sytuacji i minął się z futbolówką, a Dawid Witkowski z najbliższej odległości wpakował ją do siatki.
Na kwadrans przed zakończeniem tego meczu sędzia bez wahania wskazał na "jedenastkę", jednak tym razem Gwarek nie zdobył upragnionego trafienia, bo fantastyczną interwencją popisał się Czaplak. Wydawać się mogło, że w tym spotkaniu już nic się nie wydarzy. Zagłębie dzielnie broniło korzystnego wyniku lecz w doliczonym czasie gry Sławomir Musiolik popędził skrzydłem, wpadł w pole karne i z ostrego kąta wpakował futbolówkę do bramki! Sosnowiczanie nie wystraszyli się lidera i zgarnęli 3 punkty!
-Na inaugurację wiosny zagraliśmy z liderem, najlepszą drużyną w lidze, która jesienią ograła nas 8:0 i na chwilę wybiła piłkę z głowy. W składzie Gwarka jest Marcin Urynowicz, uznawany za największy talent tych rozgrywek, który mógł trafić do Górnika Zabrze, ale został jeszcze na pół roku w Gwarku. W tabeli dzieli nas przepaść, jednak na boisku nie było tego widać. Jestem szczęśliwy, że mogłem prowadzić ten zespół, chłopcy byli rządni zwycięstwa, chcieli wygrać za wszelką cenę, dlatego też zaznaczyłem, ogłaszając kadrę na mecz, że wybór jest pod kątem wyniku. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną, dodatkowo Adrian Czaplak, który ma wiele do udowodnienia, gdyż nie grał dużo na wypożyczeniu do IV-ligowego Górnika Piaski, rozegrał świetny mecz w bramce. On wie, że jest blisko pierwszego zespołu i pokazał dziś, że jest dobrym bramkarzem. Dodatkowo, co bardzo mnie cieszy, pierwszy raz, od czasu jak pracuje z juniorem starszym, na naszym meczu był cały sztab szkoleniowy pierwszego zespołu, to ważne dla chłopaków i mnie -przekazał trener Sebastian Gzyl.