Od pierwszych minut niedzielnego spotkania tempo dyktowali zawodnicy Startu. Wesoła, przyjmując taktykę gry z kontrataków, oczekiwała na rywali na własnej połowie. Gospodarze rozgrywali piłkę przez obronę i środkowych pomocników próbując uruchomić kombinacyjnymi akcjami bocznych pomocników. Niecelne podania oraz skuteczna gra w defensywie zawodników z Zadąbrowia sprawiały, że taktyka Startu nie przekładała się na sytuacje podbramkowe. Poważnym zagrożeniem pod bramką Lonca były za to niemalże wszystkie stałe fragmenty wykonywane przez podopiecznych Arkadiusza Kiszki. Drużyna z Zadąbrowia odpowiedziała dwukrotnie pod bramką Śwista. Na początku meczu idealnej okazji nie wykorzystał Robert Tyrawski. W 20. minucie spotkania z lewej strony boiska sfaulowany został Rafał Wach. Dośrodkowanie Pawła Łosia, przy niewątpliwym udziale obrońców Startu, niespodziewanie wpadło do bramki gospodarzy. Wesoła w dalszym ciągu próbowała gry z kontry, lecz niecelne podania nie pozwoliły na stworzenie kolejnych czystych sytuacji. Z kolei najlepszą sytuacją drużyny z Pruchnika było wybicie piłki przez Mateusza Słowika, które o centymetry powędrowało nad poprzeczką bramkarza Wesołej. W drugiej części spotkania taktyka obu drużyn nie uległa zmianie. Gospodarze coraz częściej próbowali uderzeń z dystansu. Po jednym z nich dobijający piłkę zawodnik zawodnik Startu znalazł się na pozycji spalonej. W 57. minucie przed polem karnym zawodnika gospodarzy sfaulował Wach. Wrzutkę Kamila Mikłasza na bramkę zamienił Marcin Mikłasz. Wesoła odpowiedziała akcją Grzegorza Tyrawskiego z Kamilem Hołubem, w której drugi z nich nie trafił do bramki z idealnej pozycji. W kolejnej akcji po kontakcie Zięby z napastnikiem Startu gospodarze domagali się podyktowania rzutu karnego. W 65. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Z 25. metra na strzał zdecydował się Waldemar Znamieńczyków, po czym piłka trafiła pod poprzeczkę bramki Lonca. Goście z Zadąbrowia próbowali wyrównać stan meczu. Akcję Rafała Wacha z Konradem Demskim w ostatniej chwili zablokowali obrońcy. Pięć minut przed końcem spotkania, do dośrodkowania z rzutu rożnego, najwyżej w polu karnym gospodarzy wyskoczył Paweł Zięba umieszczając piłkę w bramce Śwista. Sędzia główny dopatrzył się jednak zagrania piłki ręką przez stopera Wesołej. W doliczonym czasie gry przed szansą stanął także Konrad Demski, ale w trudnej pozycji minimalnie chybił.
Zgodnie z przypuszczeniami wielu, walcząca o awans drużyna z Pruchnika odniosła zwycięstwo z beniaminkiem z Zadąbrowia. Start sięgnął po komplet punktów w spotkaniu w którym posiadał widoczną przewagę. Skazywana na pewną porażkę drużyna z Zadąbrowia postawiła jednak twarde warunki gry aktualnemu liderowi, zmuszając go do maksymalnego wysiłku. Abstrahując, od przebiegu spotkania oraz kilku sprzecznych decyzji dla dwóch stron, na uwagę zasługuje postawa głównego arbitra niedzielnego spotkania, który niejednokrotnie z wielką pogardą odnosił się do naszych zawodników. O ile sprzeczne decyzje sędziego w wielu spotkaniach są do przyjęcia, o tyle brak szacunku od kogoś kto powinien świecić przykładem jest nie do przyjęcia.