Pomału tradycją staje się że piłkarze Broni 2000 fundują swoim kibicom niemiłosierne emocje podczas meczów rozgrywanych w Radomiu i schodzą w roli zwycięzców, niczym Polska kadra szczypiornistów. Dziś znowu pokazali niesamowity charakter, ambicje i piłkarską mądrość, dzięki czemu zaliczyli kolejny triumf. Wynik wysoki, ale bardzo mylący dla tych, którzy nie oglądali tego spotkania na żywo.
W 1min o mały włos goście nie strzelili sobie bramki samobójczej. Po dośrodkowaniu Kamila Kumocha z rzutu wolnego jeden z obrońców Escoli niefortunnie odbił piłkę głową ale czujnością wykazał się bramkarz gości i sparował ten strzał na rzut rożny. Przez kolejne 25 minut praktycznie Warszawianie niepodzielnie panowali na boisku,stworzyli sobie mnóstwo sytuacji bramkowych z czego wykorzystali tylko jedną. W 11minucie bardzo łatwo został ograny jeden z naszych obrońców i popularny "Gibon" pokonał Dominika Kędzierskiego. Który to już raz można zapytać. W tym fragmencie gry tylko nieskuteczności gości zawdzięczamy to, że przegrywaliśmy tylko 0-1. Dopiero w 26 min przeprowadzamy składniejszą akcję kiedy to Wiktor Żurek ogrywa w rogu pola karnego obrońcę gości, oddając strzał pod poprzeczkę, który ponownie paruje na rzut rożny bramkarz przyjezdnych. Po rzucie rożnym i olbrzymim zamieszaniu w polu karnym tym razem Wiktor nie daje szans bramkarzowi doprowadzając do remisu. Nie mija dwie minuty,a przeprowadzamy kontratak po którym ponownie Żurek wpisuje się na listę strzelców i obejmujemy prowadzenie. To były dwie minuty, które wstrząsnęły Escolą.Te dwie bramki zdobyliśmy w przewadze bo jeden z zawodników gości przebywał na karze. Na minutę przed końcem pierwszej połowy błąd Wojtysiaka na naszym przedpolu i goście mają kolejną dobrą sytuację, ale oddają słaby strzał i do przerwy prowadzimy 2-1.
Druga połowa rozpoczyna się od naszego mocnego uderzenia. Dwie sytuacje ma wprowadzony po przerwie Łukasz Hebda ale niestety żadnej z nich nie zamienia na gola. Szkoda ale ten mecz potoczył się dalej tak dla niego, że Łukasz został cichym bohaterem tej potyczki. Następne minuty przebiegają pod dyktando Escoli, raz za razem gorąco robi się pod naszą bramką. Ratuje nas szczęście lub Dominik, który w 44min w sobie tylko znany sposób broni strzał głową zawodnika gości. W 51 minucie następuje dramat naszego bramkarza. Po szybkim wznowieniu z rzutu wolnego Escoli i błędzie w ustawieniu jednego z naszych obrońców, Kędziu nie miał wyjścia i musiał zatrzymać piłkę ręką poza polem karnym. Nie straciliśmy przez to bramki ale golkipera!!! A że drugi jest kontuzjowany to do bramki wskoczył wspominany wcześniej Łukasz Hebda. .......I spisał się fantastycznie. Dwie sytuacje wybronił jakby od początku przygody z piłką tylko i wyłącznie stał na bramce. Brawo chłopie!!! To moc tej drużyny. Każdy robi to co trzeba a nawet więcej!!! Np: broni bramki jak jest taka potrzeba, nie mając o tym dużego pojęcia!!! Następne minuty to zdecydowana przewaga "Hiszpanów" , bronimy się dzielnie czekając na kontry i w 55 minucie taka się nadarza. Patryk Węglicki mierzonym strzałem podwyższa na 3-1 piłka po drodze jeszcze odbija się od słupka i wpada do bramki. Goście się nie poddają walczą cały czas o odrobienie strat ale u nas w bramce stoi Hedziu, który wygrywa pojedynek sam na sam z napastnikiem. W 62 minucie znowu wychodzi Nam kontra marzenie, tym razem Adrian Dąbrowski karci Escole strzelając na 4-1. Mimo wysokiego prowadzenia Broni,Escola dalej jest groźna nie poddaje sie do końca, i trzeba im bić brawo.Jeszcze na 3 minuty przed końcem ratuje nas poprzeczka,trener Krzosek dokonuje zmian taktycznych na zyskanie czasu a sędzia kończy mecz,który wygrywamy dzięki sercu,mądrości,naszym bramkarzom i ......nieskuteczności gości.Zdobyliśmy punkty,które powiększają nasz dorobek do 23, a to wynik lepszy niż w zeszłym sezonie,kiedy to uzyskaliśmy ich 21.
Jeżeli tydzień temu pisałem o horrorze to nie mam słowa żeby oddało to co dziś wydarzyło się na szczęśliwym dla NAS głównym Stadionie im.Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ulicy Narutowicza 9 w Radomiu. Seria bez porażki na NIM trwa!!!