Włókniarz – Boruta czyli „Dobry, Zły i Brzydki” w rolach głównych.
„Dobry” – Kuba Brauer, dał nam prowadzenie w tym meczu, dał nam nadzieje na trzy punkty i na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli.
„Brzydki” – Damian Sadowski /jak ciężko to pisać – przyp. autora/, odebrał nam prowadzenie i przynajmniej na jakiś czas nadzieje.
„Zły” – gość z gwizdkiem /sędzią go nie można nazwać/ ostatecznie odebrał nam punkty i całkiem pozbawił złudzeń po darowując gościom karnego z własnej ślepoty. Ewidentnie z boku było widać że Patryk trafił w piłkę wybijając ją na róg, a dopiero później zawodnik gości przewrócił się o nogi naszego obrońcy. Na szczęście kto oglądał film ten wie, jak skończył „Zły” /takie gwizdanie to powinna być śmierć zawodowa, albo w najlepszym wypadku A klasa i wycieczki do Bedlna.../.
Ciężko po takim meczu zebrać myśli i napisać coś sensownego. Tym razem będzie to klika luźnych zdań. Wynik 1:2, porażka, ostatnie miejsce w tabeli … niestety. Ale była walka, chłopaki zostawili serce na boisku i to jest pozytywne. Inne plusy ? Kuba Brauer – ładna indywidualna akcja i gol. Kuba Miniak – drugi mecz pod rząd niesamowitej walki. Kuba Ostrowski – najlepszy zawodnik z ławki, trochę pokręcił rywalami po lewej stronie boiska. Mateusz Prochoń – obronił kilka bardzo trudnych piłek. Generalnie większość drużyny zasłużyła pomimo porażki na pochwałę za ambicję, chęci i walkę. Umiejętnościami nie odstawaliśmy od ekipy gości, przegraliśmy przez spory błąd Damiana i jeszcze większy gościa w żółtym. Rezultat z jesieni 0:4 też był wynikiem głównie naszych błędów, tego że zaczęliśmy mecz bez bramkarza. Ogólnie tak patrząc, zespół Boruty to jeden ze słabszych w naszej grupie, szkoda tych dwóch porażek. Jedynie w jakim aspekcie gry pokazali wyższość - o dziwo, bo to w ostatnich meczach była nasza domena – to stałe fragmenty gry. Jednego gola straciliśmy po rożnym, drugiego po karnym. Bardzo dobrze uderzali z wolnych, i tutaj pochwała dla Matiego, wyciągnął spod poprzeczki kilka piłek. Nam tym razem nie udało się wykorzystać żadnej sytuacji po stałych fragmentach gry.
Nieco było widać w naszej drużynie zmęczenie, mieliśmy ciężki tydzień, trzy treningi i dwa mecze. Codziennie coś, pierwszy taki tydzień od reaktywacji klubu, to też na pewno wpłynęło na formę naszych piłkarzy. Im dalej w mecz, tym bardziej traciliśmy na szybkości, i w zasadzie o ile przez większość część spotkania przeważaliśmy, to pod koniec spotkanie się wyrównało. Trzeba chyba będzie na obozie letnim pomyśleć o kondycji.