Prowadząc naszą stronę jednym z głównych moich postanowień było to, aby nie skupiać się na pracy sędziów. Sędziowanie przez te lata bywało różne, czasem trzeba było zaciskać zęby żeby nie pisnąć ani słówka... i chciałbym aby tak pozostało. Problem jest w tym, że ciężko pominąć ten aspekt w momencie w którym pan z gwizdkiem chce zostać gwiazdą spotkania i co krok pokazuje, że to właśnie dla niego ci wszyscy ludzie się zebrali. I wcale mi nie chodzi o czerwoną kartkę, czy nawet O ten rzut karny, ale o to, że każda stykowa sytuacja była interpretowana na korzyść gospodarzy. Po prostu - coś niesłychanego!!!
Wracając do samego spotkania. Zaczynamy bardzo niemrawo. Już w 3 minucie możemy przegrywać 1-0, ale "Łuki" ratuje nas w sytuacji "sam na sam". Przez pierwsze kilka minut nie potrafimy wejść w odpowiedni rytm, ale na nasze szczęście już pierwsza nasza sytuacja bramkowa zostaje zamieniona na gola. "Kasterka" wypuszcza w uliczkę "Murzyna". Wiktor dobrze się zastawia i uderzeniem przy samym słupku daje nam prowadzenie.
Nadeszła 16 minuta. Resovia próbuje zawiązać akcje ofensywną. Dochodzi do pojedynku 1na1 z "Wiśnią", ten zahacza rywala i sędzia bez wahania pokazuje mu "czerwo". Trudna sytuacja, duszno, a w perspektywie ponad 50 minut grania w osłabieniu, w dodatku na sztucznej murawie. Ta kartka jednak bardzo mobilizuje naszych chłopaków i zaczynają grać lepiej niż gdy byli w komplecie. Najpierw dwie prostopadłe piłki (od "Kasterki" i "Koczkiego") wykorzystuje "Urbi", a tuż przed zejściem do szatni rywali dobija "Kondi".
Wysokie prowadzenie powoduje, że chyba na drugą połowę wychodzimy zbyt rozluźnieni. Szybko to się mści. Już pięć minut po rozpoczęciu drugiej odsłony dostajemy bramkę. Rywale zaczynają przejmować kontrolę, my zaś z każdą minutą coraz bardziej opadamy z sił.
W 54 minucie rywale strzelają nam gola na 2-4 po rzucie karnym. Moment później, po naszym błędzie mają jeszcze jedną doskonałą sytuację. Ta chwila naszej słabości nie trwa jednak zbyt długo. Uspakajamy nerwy i zaczynamy bardzo skutecznie wybijać rywali z rytmu, od czasu do czasu wyprowadzając groźne kontry. Taki scenariusz trwa do końca tego spotkania. Po doliczeniu 5 minut sędzia wreszcie kończy te zawody.
Brawa dla naszych chłopców, iż mimo (momentami) bardzo trudnej sytuacji pokazali charakter i wiarę w swoje, niemałe umiejętności. Właśnie w takich meczach wykuwa się charakter mistrzów. Nie w wysokich zwycięstwach, tylko wtedy, gdy wydaję się, że wszystko sprzysięgło się przeciw nam, kiedy nie idzie i sił już brak, a mimo to się wierzy, walczy i w końcowym rozrachunku, odnosi zwycięstwo! BRAWO I JESZCZE RAZ BRAWO !!!
GRACZ MECZU - PIOTROWSKI KACPER