W 17 kolejce podejmowaliśmy rywali z Niska. Wygraliśmy wysoko, ale sama gra nie do końca nas jeszcze przekonuje. Zwłaszcza pierwsza połowa wyglądała w naszym wykonaniu bardzo kiepsko.
Choć już w drugiej minucie stwarzamy sobie świetną sytuację - Daniel wypuszcza "Urbiego", ale ten minimalnie chybia - to później jest już tylko gorzej. Bardzo dużo niedokładności, głupich strat, a także brak agresji w odbiorze piłki, sprawia, że na boisku dominował przypadek. W 15 minucie straciliśmy nawet bramkę. Na nasze szczęście z pozycji spalonej, dzięki czemu nadal mogliśmy cieszyć się bezbramkowym remisem.
Rywale postawili na grę wysoką obroną, oraz na uruchamianiu swoich szybkich napastników długimi podaniami. Niewiele z tego jednak wynikało.
Summa summarum, z wielką ulgą przyjmujemy gwizdek kończący pierwszą połowę, ponieważ od patrzenia na wyczyny obu drużyn, aż oczy bolały.
Drugą połowę za to zaczynamy znakomicie. Najpierw po wrzutce "Urbiego" bramkę strzela "Kari", Chwilę później strzał "Kariego" dobija 'Urbi". Mija kolejnych kilka minutek i już prowadzimy 3-0. Nieporozumienie wśród obrońców gości, wykorzystuje "Kasterka". W 55 minucie "Urbi" ustala wynik, po bardzo ładnej akcji Michała Szyszki - naszego nowego nabytku.
Choć z przebiegu całego meczu nasze zwycięstwo zasłużone, to nasi rywale na pewno nie zasłużyli na porażkę w aż tak wysokim rozmiarze. A my? No cóż, zwycięzców się nie sądzi. Pomijając mecz ze Strugiem, czyli drużyną składającą się z chłopaków z młodszego rocznika, Sokół był naszym pierwszym poważniejszym sprawdzianem po przerwie zimowej. Wniosek wysunął się jeden. Żeby złapać odpowiedni rytm meczowy/ligowy czeka nas jeszcze sporo pracy. Ale my się pracy nie boimy!
GRACZ MECZU - MATEUSZ KOŁODZIEJ