Unia Kwaczała - SPRiN Regulice 6:1 (2:1)
Bramka: Krzysztof Turek
SPRiN: Piwowarczyk- Sikora, Banaś, Warzecha, Ciombor- Prasak (70' M. Turek), Lizoń, Maj, K. Turek, D. Kurzański- Seremak
Bez wiary, bez woli walki, bez ambicji. Tak w skrócie można podsumować występ zawodników Regulic, którzy w większości przypadków przeszli obok meczu.
Pierwsi jednak zaatakowali gracze SPRiN-u, na strzał z daleka zdecydował się Mariusz Maj, ale piłka poleciała nad poprzeczką bramki Kwaczały. Potem do głosu doszli gospodarze, którzy częstymi oskrzydlającymi atakami i podaniami za obrońców siali popłoch w defensywie Regulic. Dośrodkowanie z boku boiska dotarło do niekrytego na 5 metrze napastnika Kwaczały, który głową strzał w dalszy róg bramki, piłkę instynktownie odbił Piwowarczyk, ale wobec dobitki już był bez szans. Chwilę później było już 2:0. Na środku boiska piłkę stracił Lizoń i przeciwnik prostopadłym podaniem wyprowadził napastnika do sytuacji sam na sam, na 16 metrze interweniował Piwowarczyk, ale piłka trafiła ponownie do gracza Unii (który zdaniem piłkarzy SPRiN-u pomagał sobie ręką w przyjęciu, ale gwizdek sędziego milczał), który wdarł się w pole karne i oddał strzał, który ponownie obronił bramkarz Regulic, ale wobec braku asekuracji obrońców kolejna dobitka była już skuteczna. Jeszcze w pierwszej połowie udało się graczom trenera Matusika strzelić bramkę kontaktową. Po dośrodkowaniu Sikory w pole karne obrońca gospodarzy odbił piłkę ręką, za co sędzia podyktował rzut karny, z decyzją nie mogli pogodzić się gracze Unii, ale na nic się to zdało. Rzut karny na bramkę zamienił Krzysztof Turek. Gracze Kwaczały ze zbyt dużą łatwością dochodzili do sytuacji strzeleckich. Dwukrotnie znaleźli się w sytuacji sam na sam, raz Regulice uratowała poprzeczka bramki, a drugi raz piłkę nogą odbił bramkarz. Najlepszą sytuację do wyrównania miał Seremak, ale jego strzał został zablokowany. W samej końcówce okazję miał Miłosz Warzecha, ale jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego był niecelny.
Drugą połowę idealnie mogli rozpocząć zawodnicy Regulic. Zza pola karnego, z okolic 20 metrów uderzał Turek, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Następnie Kwaczała wyprowadziła 3 szybkie ciosy, które okazały się nokautujące. Dwie sytuacje sam na sam i celny strzał z rzutu wolnego nad murem w krótki róg i zrobiło się 5:1 dla Kwaczały. Gospodarze mogli zdobyć jeszcze kolejnego gola, ale bardzo dobrze w sytuacji jeden na jeden interweniował Piwowarczyk. Regulice miały swoje szanse, które powinni zamienić na bramkę. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał Seremak, a chwilę później Kurzański nieczysto trafił piłkę głową będąc tuż przed bramką. Dawid Kurzański próbował kilkakrotnie strzałów z linii pola karnego po szybkich wymianach podań z Seremakiem, ale jego strzały były albo niecelne, albo wprost w bramkarza. Pod koniec meczu skrzydłowy Unii wdarł się w pole karne i wycofał na przedpole piłkę, którą do pustej bramki skierował gracz gospodarzy ustalając wynik meczu.
Można próbować usprawiedliwiać porażkę brakami kadrowymi i eksperymentalnym składem, najbardziej odczuwalny był brak lidera środka pola Pawła Matusika, którego z meczu wyeliminowała kontuzja kostki, ale nie da się usprawiedliwić braku walki zawodników Regulic. Kwaczała była w tym meczu zdecydowanie lepszą drużyną i zasłużenie wygrała to spotkanie. Biegający sam z przodu Seremak i wspierający go Turek to było za mało na Unię. Często włączający się boczni obrońcy, Ciombor i Sikora nie otrzymywali dokładnych podań na skrzydle. Tak wysoka porażka boli, ale należy szybko o tym meczu zapomnieć i skupić się na najbliższym rywalu. W środę na mecz do Regulic przyjedzie Błyskawica Myślachowice, początek meczu o 18:00.