Do Woli Krzysztoporskiej pojechał szukać pierwszych wiosennych punktów Hetman Rusiec. Dwa dotychczasowe mecze po zimowej przerwie zakończyły się porażkami. W tym spotkaniu również trudno było upatrywać podopiecznych Mariusza Studzińskiego w roli faworytów, bowiem przed tą kolejką plasowali się na dziesiątym miejscu w tabeli, zaś gospodarze - na czwartym.
Początek meczu był dość szarpany ze względu na wiejący wiatr, na który obie drużyny musiały wziąć poprawkę. Niestety, jako pierwszym udało się okiełznać naturę zawodnikom z Woli Krzysztoporskiej - po wrzucie z autu wiatr zdmuchnął piłkę z głowy dwóm kolejnym obrońcom Hetmana, przejął ją miejscowy zawodnik i dograł do swojego kolegi, który wykończył akcję strzałem na niemal pustą bramkę. Odpowiedzieć ładnym strzałem z rzutu wolnego próbował Jakub Kowalski, ale bramkarz gospodarzy sparował piłkę na rzut rożny. W 30. minucie "Kowal" już się nie pomylił - po długim podaniu Michała Stobienieckiego i nieudanej interwencji obrońcy "Wolanki" przechwycił piłkę i posłał ją do siatki obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza. Chwilę później Hetman mógł wyjść na prowadzenie, jednak w stuprocentowej sytuacji Michał Kujawa zdecydował się podawać piłkę i zrobił to niedokładnie. Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić, ale sytuację sam na sam, strzał po rykoszecie lecący "za kołnierz" bramkarza oraz mocne uderzenie pod poprzeczkę obronił Konrad Bednarek. Do przerwy mieliśmy więc remis 1:1.
Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, żadna z drużyn nie stworzyła sobie dobrej sytuacji do zdobycia bramki. Jednak już po kwadransie gry napastnik gospodarzy zgrał piłkę klatką piersiową do swojego kolegi, który bez namysłu uderzył z linii pola karnego i ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Później znów przez dłuższy okres na boisku nie działo się nic ciekawego, aż do głosu zaczął dochodzić Hetman. Do wyrównania doprowadziła akcja dwóch rezerwowych - Piotr Ławniczek zagrał prostopadle do Wiktora Ucińskiego, a ten wykorzystał sytuację sam na sam z golkiperem rywali. Wielkie pretensje o tą bramkę mieli do sędziów miejscowi kibice, którzy zaczęli rzucać kamieniami w kierunku sędziego asystenta i trafiając go jednym z nich. Trudno jednak ocenić, czy faktycznie był tam spalony, czy nie. Tak czy inaczej sędzia decyzji nie zmienił i zawodnicy Hetmana mogli się cieszyć z jakże cennego pierwszego punktu w rundzie wiosennej.