W ostatnim ligowym spotkaniu rundy jesiennej krakowski zespół Podgórza przegrał bardzo wysoko ze średnio spisującym się spadkowiczem z IV Ligi, Świtem Krzeszowice. Rywale w obydwu połówkach zaaplikowali nam po trzy gole i wywieźli pierwszy raz punkty z delegacji.
Świt był jednym z dwóch zespołów, które w tym sezonie nie zdobyły choćby punktu. Na dodatek podopieczni Kazimierza Śliwińskiego w pięciu przegranych meczach zdobyli tylko jednego gola, tracąc ich 27. Pierwsze zwycięstwo przyszło jednak im zdobyć przy Dekerta i to w dużym stosunku.
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy w 11 minucie wyszli na prowadzenie. Bramkę zdobył Adrian Bańka, który popisał się pięknym strzałem w górny róg bramki. Rywale odpowiedzieli w 18 minucie, ale uderzenie jednego z zawodników głową wylądowało na górnej siatce bramki.
W 25minucie spotkania szasnę miał Zalewski, który po stałym fragmencie zamykał akcję na szesnastym metrze, jednak uderzył niecelnie. W kolejnych minutach gracze Świtu rozłożyli nasz zespół na łopatki. W przeciągu 10 minut zdobyli oni trzy gole.
Najpierw w 31 minucie Grabowski piąstkował piłkę, ale ta trafiła pod nogi jednego z rywali. Ten uderzył zbyt słabo, ale za piłką podążył Dąbek i uprzedził wychodzącego Grabowskiego kierując piłkę do siatki. Minutę później mogło być dwa zero, ale Grabowski instynktownie obronił jedną ręką strzał rywala w sytuacji sam na sam.
W 35 minucie na ponowne prowadzenie swój zespół próbował wyprowadzić Bańka, ale jego uderzenie z dystansu zablokował obrońca. W 37 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z bocznej strefy boiska na krótkim słupku w piłkę nie trafił Zalewski, a ta wpadła do siatki przy słupku. Tuż przed przerwą do prostopadłej piłki wyszedł Dąbek rywali i w sytuacji jeden na jeden pokonał naszego bramkarza strzałem w krótki róg.
Druga część gry nie zaczęła się optymistycznie dla Podgórza. W 51 minucie Grabowski obronił uderzenie z pola karnego, następnie dobitkę sparował na poprzeczkę, ale futbolówka potoczyła się w stronę słupka i po odbiciu od niego zdaniem sędziego przekroczyła linię bramkową, dzięki czemu Dąbek skompletował hat-tricka.
W 58 minucie nasi obrońcy znowu dali się oszukać, ale na szczęście płaski strzał rywala minął bramkę. W 62 minucie do długiej piłki doszedł Sapała, po czym zagrał w pole karne do Polnego. Nasz młodzieżowiec niestety uderzył kilka centymetrów obok słupka.
W ostatnim kwadransie piłkarze Świtu zdobyli jeszcze dwa gole, a mogli pokusić się o większy dorobek bramkowy. Gole padły w 78 i 79 minucie spotkania. Najpierw Jaworski dobił piłkę obronioną przez Grabowskiego do pustej bramki, a następnie po akcji prawą stroną i wycofaniu futbolówki, Deryniowski trafił od poprzeczki.
Swoje szanse rywale mieli jeszcze w 75 minucie (piłka trafiła w słupek po strzale głową) oraz w 90 minucie, kiedy Grabowski obronił płaski strzał z bliskiej odległości. W 76 minucie jedną z niewielu parad wykonał bramkarz rywali, który przerzucił futbolówkę nad bramką po strzale Kuklewicza.