W niedzielne popołudnie, przy skwarze sięgającym granicy 35 stopni, Krzczonowskiej Cyrhli przyszlo się mierzyć ze sprawcą nie lada niespodzianki we wcześniejszej kolejce (remis z Beskidem) drużyną Sokoła Borzęta.
Chociaż to Cyrhla była faworytem u bukmacherów, nie można było jednak zbyt lekceważąco podejść do tego meczu.
Tak też się stało gdyż już w 2 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Strzał w strone bramki, niefortunna interwencja bramkarza i obrońcy Sokoła który tak wybijał piłkę z linii że trafił nią prosto w głowę Dominika Gracza i piłka ku uciesze fanów zatrzepotała w sieci.
Kolejne minuty meczu to przede wszystkim walka w środku z przewagą Cyrhli. Świetna okazję na podwyższenie miał m.in. Tajs ale jego kapitalne uderzenie z 25 metrów zatrzymało się na słupku. W tym okresie czasu przeciwnicy jakoś specjalnie nie zagrażali bramce strzeżonej tym razem przez Dziadkowca.
Do połowy wynik już się nie zmienił.
Druga połowa zaczęła się od nacisków Krzczonowian i kontrataków Sokoła. Jeden z tych ataków przyniósł gospodarzą korzyść bramkową. Strzał zza pola karnego oddawał Bryl, piłka doszła do Tajsa który był faulowany w polu karnym i mimo starego piłkarskiego porzekadła by faulowany zawodnik nie strzelał, sam wziął odpowiedzialność za tą jedenastkę i pewnym mocnym strzałem podwyższył prowadzenie.
Kilka minut później byłoby 3-0 jednak sędzia nie uznał bramki Polaniaka po kolejnym świetnym rajdzie i podaniu z lewej strony od Włodarczyka. Kolejny dziwny spalony gwizdany na tym zawodniku wywołał w nim niemała frustracje i z tego co stwierdził po meczu: „jak tu grać jak nawet będąc na własnej połowie już jest rzekomo na spalonym”. Warto nadmienić że tej frustracji nie ma się co dziwić bo zwłaszcza w 1 połowie zawodnik ten dwukrotnie kapitalnie wychodził zza obrońców lecz zawsze chorągiewka szła w górę.
Co jednak się odwlecze to nie uciecze.
Około 15 minut przed końcowym gwizdkiem Polaniak dostał świetną piłkę od Bednarza, pognał sam na sam z bramkarzem i strzałem lewą nogą przy słupku dopełnił formalności.
Zawodnikom z Krzczonowa gratulujemy zwycięstwa i waleczności!!
Natomiast zawodnikom Sokoła dużo zdrowia i szczęścia w kolejnych meczach.
Warte nadmienienia jest że na początku drugiej połowy musiała interweniować karetka gdyż bramkarz Sokoła po niefortunnej interwencji prawdopodobnie złamał rękę albo uszkodził bark. Również dwóch zawodników z pola musiało zejść w skutek kontuzji. Woli uściślenia żadna z tych kontuzji nie była z winy faulu zawodników z Krzczonowa, lecz były to wypadki losowe.
ZAPRASZAMY W SOBOTĘ DO MYŚLENIC!
O GODZINIE 18 CYRHLA WALCZYĆ BĘDZIE O KOLEJNE PUNKTY Z GÓRKAMI!