Orkan Konarzewo od zwycięstwa rozpoczął tegoroczne zmagania w klasie okręgowej. Konarzewianie pokonali w spotkaniu pierwszej kolejki Kłosa Zaniemyśl 2-1.
Ciężko było wskazać faworyta tego meczu. Orkan zmagał się z różnymi problemami i jego gra w dniu dzisiejszym stanowiła duży znak zapytania. Długo oczekiwany pierwszy gwizdek w tym sezonie w końcu zabrzmiał i obie drużyny rozpoczęły spotkanie.
Pierwsza połowa nie obfitowała w wiele strzeleckich okazji. Gospodarze po składnej akcji musieli uznać wyższość Adama Plucińskiego. Orkan na tę okazję odpowiedział akcją bramkową. Maciej Przymusiak zaprezentował zagranie z cyklu "magic touch", a Tomasz Paprzycki zamknął usta krytykom, zdobywając pierwszego gola w tym sezonie dla naszego zespołu. Orkan nie byłby jednak sobą, gdyby w końcówce nie stracił głupiej bramki. Remis do przerwy pozostawiał niedosyt, ale liczba niewymuszonych strat po naszej stronie była przerażająca.
Po przerwie obraz meczu niewiele się zmienił. To nie był mecz, podczas którego kibice co chwile podrywają się z krzesełek. Ten piłkarski klincz przerwał stały fragment wykonywany przez Mateusza Leśnego. Formalności dopełnił zupełnie niepilnowany Patryk Karaszewski. To co działo się po tej bramce trzeba nazwać rozpaczliwą obroną tego rezultatu. Kłos był bardzo zdeterminowany, ale mało konkretny.
Trzy punkty pojechały do Konarzewa. Wciąż jednak w naszej grze dużo jest do poprawy. Za tydzień trzeba udanie zacząć sezon na konarzewskim lotnisku boisku. W zeszłych rozgrywkach nie było ono naszym atutem, czas to zmienić!