Bez punktu wyjechała Andrespolia ze Rzgowa. Tym razem o porażce przesądziły błędy zarówno w drugiej linii jak i w obronie. Zawisza zaatakował już od pierwszego gwizdka arbitra. Gospodarze nie bawili się w zawiłe kombinacje tylko nastawili się na szybkie ataki prawą lub lewą flanką i przerzuty „za plecy” naszych obrońców do szybkiego Patryka Olszewskiego którego zadaniem były dośrodkowania pod bramkę Maginiego. Niestety, Andrespolia nie potrafiła znaleźć recepty na takie zagrania i w 37 minucie straciła bramkę. Po faulu na 20 metrze, szybką prostopadłą piłkę między naszych obrońców posłał pomocnik Zawiszy. Do piłki doszedł Olszewski i idealnie dograł do wbiegającego w pole bramkowe Czernika który tylko dopełnił formalności.
W 40 minucie groźnie uderzył z dystansu Ciszewski a piłka wypadła z rąk Wawrzyńskiego. Jednak w pobliżu bramkarza gospodarzy nie było nikogo w zielonym stroju aby wbić ją do bramki. Dwie minuty później ładną akcję przeprowadził Kopa ale jego dośrodkowanie na głowę do Kuchciaka przerwało wyjście z bramki Wawrzyńskiego.
Po zmianie stron Andrespolia zaatakowała zdecydowanie i defensywa Zawiszy zaczęła się gubić. Efektem była wyrównująca bramka Kuchciaka po zagraniu od Kopy. Wyglądało na to, że goście są w stanie odwrócić losy meczu. Jednak woli walki wystarczyło tylko na kwadrans. Potem inicjatywę znów przejęli gospodarze i w 69 minucie zdobyli drugiego gola po strzale Łukasza Wiśniewskiego.
Andrespolia próbowała jeszcze atakować ale zbyt dużo strat piłek powodowało, że jej akcje się rwały i gospodarze przechodzili do błyskawicznych kontr. Tak jak to było przy stracie drugiej bramki gdy zespół z Wiśniowej Góry wykonywał rzut rożny. Piłkę przejęli obrońcy i długim zagraniem uruchomili swoich kolegów a ci nie mieli problemów z wykończeniem. Na domiar złego luki w środku pola pomiędzy linią ataku a pomocą powodowały, że Zawisza panowała w tym sektorze boiska.
Do 87 minuty nieliczni kibice z Wiśniowej Góry po cichu liczyli jeszcze na to, że „Wiśniówka” doprowadzi do remisu. Jednak prosty błąd w obronie i zagranie wprost pod nogi zawodnika gospodarzy skończyło się tym, że Wiśniewski po raz drugi tego dnia umieścił piłkę w siatce Andrespolii.