Przez całe spotkanie kibice zgromadzeni w chojnickiej hali oglądali prawdziwy wyścig na bramki. W pierwszej połowie ścigającymi byli bielszczanie - rywale trzykrotnie obejmowali prowadzenie, nasi zawodnicy za każdym razem doprowadzali do remisu i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 3:3. Po zmianie stron role się odwróciły - to gracze Red Devils, przez całe dwadzieścia minut zmuszeni byli "gonić wynik" - czynili to równie skutecznie co biało-zieloni.
Początek meczu to dwie świetne sytuacje dla naszej drużyny, najpierw Kamila Kmiecika, a po chwili jeszcze lepsza Jana Janovskiego. W rewanżu po lekkim ale precyzyjnym strzale Tomasza Kriezela na linii bramkowej interweniował Roman Wachuła. Po jego próbie wybicia piłki odbiła się ona od słupka, następnie poprzeczki i wyszła w pole. Pierwsza bramka padła w 9 minucie - podobny błąd rekordzistów przy rozegraniu rzutu rożnego jak w meczu z Pogonią w poprzedniej kolejce i Michal Holy daje miejscowym prowadzenie. Do remisu cztery minuty później doprowadził Kmiecik po ładnej asyście Piotra Szymury. Mecz był wyrównany, swoje okazje miały oba zespoły, sporo też pracy obaj bramkarze, którzy solidarnie do końca pierwszej połowy skapitulowali jeszcze dwukrotnie.
Minęło zaledwie 25 sekund gry po zmianie stron, a Rekord po raz pierwszy objął prowadzenie - Janovsky okazał się najsprytniejszy w podbramkowym zamieszaniu. Chociaż w 26 minucie Vadym Ivanow doprowadził do wyrównania, to kolejne minuty należały do rekordzistów. Kiedy po strzałach Douglasa oraz pięknej "podcince" w wykonaniu Michała Marka, goście objęli dwubramkowe prowadzenie to wydawało się, że szanse na wyjazdowe zwycięstwo są dość spore. Niestety w końcowych minutach lepsi byli zawodnicy z Chojnic, najpierw Bartłomieja Nawrata pokonał Oleksandr Bondar, a równo minutę później strzału tego samego gracza - z przedłużonego rzutu karnego - nie zdołał obronić Michał Kałuża. Tym samym po raz pierwszy w historii spotkań Red Devils i Rekordu padł rezultat nierozstrzygnięty.