W meczu 6 kolejki brzeskiej B-klasy, Spółdzielca w poszukiwaniu punktów oraz przełamania po dwóch porażkach z rzędu, zawitała do Stróż. Spotkanie od początku było wyrównane. Obie drużyny starały się szukać słabych punktów w poszczególnych formacjach, co niespecjalnie przekładało się na tempo spotkania w jego pierwszych minutach. Po około 15 minutach gry nastąpiło przełamanie i to Spółdzielca zaczęła przeważać – zarówno w posiadaniu piłki, jak i w stworzonych sytuacjach strzeleckich. Niestety zawodnicy gości wręcz razili nieskutecznością. W 24 minucie sygnał do ataku dał Szymon Baca. Po ograniu dwóch zawodników wpadł On na pełnej szybkości w pole karne Orła i przed wyjściem sam na sam z bramkarzem powstrzymał go faul obrońcy gospodarzy. Niestety faul ten popełniony został w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę.
Do piłki podszedł kapitan Naszej drużyny w tamtym meczu – Krzysztof Liszka i pewnym strzałem w prawy róg bramki, pokonał bramkarza.
Zawodnicy z Grabna dostali wiatru w żagle i akcje przez nich przeprowadzane stały się coraz groźniejsze ale żaden ze strzałów nie trafił do siatki. Niestateczność zawodników Spółdzielcy była naprawdę porażająca. Już po 30 minutach Spółdzielca powinna prowadzić co najmniej trzema bramkami.
Mówi się, że niestrzelone sytuacje lubią się zemścić i tak też się stało w przypadku Spółdzielcy, ponieważ w 38 minucie, Grzegorz Malisz oddał niespodziewany strzał z około 28 metrów. Strzał był na tyle potężny oraz perfekcyjnie „wycelowany”, że dobrze broniący w tym meczu Mariusz Mucha, nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. Remis.
Po strzeleniu wyrównującego gola gospodarze przejęli inicjatywę, ale obrona Spółdzielcy skutecznie uniemożliwiała przeprowadzenie akcji bramkowych przez zawodników Orła.
Po zmianie stron szybko rozpoczęli goście. Drużyna z Grabna wyraźnie podrażniona remisem oraz niewykorzystanymi sytuacjami w pierwszej połowie, chciała jak najszybciej zdobyć gola i wyjść na prowadzenie. Niestety, przerwa w grze nie pomogła i goście cały czas nie mogli znaleźć skutecznego sposobu na wpakowanie piłki do siatki. Po kilku minutach zawodnicy gości opadli z sił a tym razem inicjatywę przejęli zawodnicy Orła Stróże. Tym Ich akcje stawały się coraz groźniejsze ale na wysokości zadania – ponownie – stanęła obrona Spółdzielcy. W końcowych minutach chwile grozy przeżyli kibice przyjezdnych. W polu karnym sfaulowany został zawodnik Orła a sędzia nie zastanawiając się długo wskazał na „wapno”. Opatrzność jednak w tym meczu czuwała nad drużyną Spółdzielcy, ponieważ tylko sobie znany sposób zawodnik Orła – Kornel Czajka chybił. Piłka po jego strzale minęła lewy słupek bramki bronionej przez Muchę.
Było to wyraźne ostrzeżenie dla Spółdzielcy. Można powiedzieć, że podziałało ono motywująco, ponieważ Spółdzielca podwoiła wysiłki i za wszelką cenę próbowała zdobyć gola. Nic z tego nie wyszło a chyba najlepszą akcję miał Szymon Baca, który huknął z całej siły w poprzeczkę w ostatnich sekundach meczu. Mecz ten, który można równie dobrze nazwać piłkarskim horrorem, zakończył się ostatecznie remisem 1:1.