W meczu 2 kolejki piłkarskiej B klasy Unia Polska Cerekiew przegrała na własnym boisku z Interem Mechnica 0-6.Porażka na własne życzenie,bo losy tego spotkania mogły potoczyć się zupełnie inaczej.
Ktoś,kiedyś powiedział,że w życiu nie zawsze jest kolorowo i bajecznie...podobnie można powiedzieć czy też napisać o futbolu..nie zawsze się wygrywa i nie zawsze jest taka możliwość.Wczoraj bez wątpienia taka możliwość była,ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać co w efekcie zakończyło się klęską Unii.
To,że mecz z Interem nie będzie należał do łatwych wiedzieliśmy już od dawna...mimo tego,spotkanie zaczęliśmy dobrze,bo już w 11 min Roman Frończyński zagrywa piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Patryka Moja,ten mija bramkarza i nie trafia praktycznie do pustej bramki.
Taki obieg sprawy szybko się na nas zemścił bo chwilę później tracimy bardzo głupią bramkę,która jak się okazało rozwiązała ich worek.
Ale przegrywając staraliśmy się stwarzać sytuację i tak Mateusz Kłosek przedarł się lewą stroną boiska,dośrodkował piłkę w pole karne i dosłownie centymetry dzieliły Patryka Moja od tego,aby piłkę głową posłać do bramki.
Ponowna niewykorzystana okazja Unii i znowu zemsta gości,którzy zdobywają drugiego gola - z niczego!
Przy stanie 0-2 mieliśmy jeszcze jedną dogodną okazję po dośrodkowaniu Mateusza Kłoska,kolejny raz 100% okazję marnuję Patryk Moj,który tym razem strzelił prosto w bramkarza.
Przyjezdni w pierwszej połowie oddali według moich obliczeń sześć strzałów na bramkę i zdobyli pięć goli - ale były to bramki do których nie warto wracać,bo można się ośmieszyć.
0-5 do przerwy!
Po zmianie stron...Unia zagrała nieco lepiej i odważniej ruszyliśmy z atakami na bramkę Interu...dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce,ale co z tego jak nie byliśmy w stanie oddać strzału na bramkę rywala.
Swoje pięć groszy dodała także tropikalna pogoda,która dała się we znaki całemu zespołowi i było to widać szczególnie w drugiej połowie.
Unia miała kilka przebłysków w drugiej części,ale nie długo,bo w 54 min Mateusz Dudek w bardzo nieumyślny sposób zatrzymuje akcję rękami i otrzymuje drugą zółtą kartkę i w efekcie opuszcza boisko.
Od tej chwili graliśmy w 10-tkę i wiadome było,że o nawet najmniejszy pozytywny aspekt w tym meczu,będzie niezwykle ciężko.
Kilka minut później Inter dobija nas kolejnym trafieniem na 0-6 i tym samym zostaliśmy postawieni pod ścianą.
Co prawda graliśmy i walczyliśmy do samego końca,aby zamazać blamaż,jednak to nic nie dało.
Byliśmy blisko zdobycia gola honorowego,ale po strzale z rzutu wolnego Mateusza Kłoska,piłka odbiła się od słupka.
Osobiście wiedziałem,że mecz będzie trudny,ale takiego wyniku się nie spodziewałem...pytanie zasadnicze brzmi dlaczego? co wpłynęło na to,że nasza drużyna zakończyła to spotkanie tak wysoką porażką.Ja wiem,że ktoś powie..raz się wygrywa,raz przegrywa - zgadzam się z tym,ale jeśli mierzymy wysoko i cel mamy ambitny to z takimi zespołami jak Mechnica po prostu trzeba zdobywać punkty.Nie można skupiać się na potencjalnie słabszych rywalach,sztuką jest wygrać z równym sobie czy też ze lepszym,a nie ze słabszym.
Mimo wszystko dziękuje wszystkim zawodnikom za walkę w tym meczu..głowy do góry i gramy dalej - sezon jest długi!
ZA TYDZIEŃ ZAGRAMY W BIERAWIE ZE STEBLOWEM - WIĘCEJ INFO NIEBAWEM W ZAPOWIEDZI.
UNIA 0-6 INTER
SĘDZIA: ADAM BAGIŃSKI.