Zaczynamy kroniki z ostatniego meczu podziękowaniami dla Domasława. Było miłym uczuciem być powitanym na boisku jak mistrz, a Wam, Panowie, udało się sprawić że poczuliśmy się wyjątkowi i docenieni. Jeszcze raz dziękujemy za ten wspaniały gest przed meczem i za wasze fair-play.
Dla tych nieobecnych w niedzielę, drużyna Domasława przed spotkaniem utworzyła szpaler - powitała nas gestem pełnym ducha fair-play i docenienia naszej drużyny, która została już mistrzem B klasy.
Gestem który sprawił że serca naszych zawodników przez chwilę jakby urosły i zabiły szybciej.
I oczywiście dało nam to większą motywację żeby pokazać na boisku dlaczego jesteśmy numerem jeden. Wiedzieliśmy przed spotkaniem że Wicher będzie grał ambitnie i spróbuje wykorzystać dobrą formę z tej wiosny, kiedy to nie przegrali jeszcze żadnego meczu na boisku. Właściwie, ostatni przegrany przez nich mecz w boiskowych warunkach (ponieważ kilka ich meczy skończyło się walkowerem z powodów problemów administracyjnych) był.... meczem z nami, w listopadzie 2016 r.
Już po rozpoczęciu spotkania mogliśmy stwierdzić że nie będzie łatwo, próbowali zranić nas z kontrataku i bardzo dobrze się bronili.
Jednakże bez przesadnej skromności mówiąc, jest strasznie ciężko zatrzymać ambicję i determinację Ambrozji. Jesteśmy mistrzami i chcemy to pokazywać do samego końca. Podchodzić z respektem do każdego meczu i czerpać przyjemność z każdej minuty spędzonej na boisku.
Po 11 minutach gry wynik brzmiał 1-0, do czego przyczynił się po sprincie lewą flanką Łukasz Ostojski, który dostał podanie od Diogo w głębi boiska i po świetnym rajdzie umieścił piłkę ładnym strzałem w narożniku bramki. Bez szans dla bramkarza rywali.
Po strzeleniu pierwszej bramki musieliśmy czekać 20 minut na kolejne gole. Tym razem kolej przyszła na Pawła "Doktora" Rudnickiego aby pokazał że jesteśmy groźni nie tylko w polu karnym rywali, ale również potrafimy zranić z odległości. Strzałem z 25 metrów nie dał żadnych szans golkiperowi Domasława.
Pressing rósł tym bardziej im bliżej końca była pierwsza połowa, a przed przerwą wynik ustalił Adrian Lungu, który dostał się w pole karne i mierzonym strzałem w róg bramki zdobył gola.
Druga odsłona zaczęła się z tą samą chęcią pokazania przyjemności z gry o którą przed meczem prosił Tomasz August.
Na boisku grała tylko jedna drużyna, a trener wprowadzał zmienników.
Czwarty gol został zdobyty przez Kubę Łabuza po świetnym wyjściu trójką przeciw obronie rywali. Otrzymał piłkę od Damiana Brzozowskiego i po przedryblowaniu dwóch obrońców zdobył gola strzałem tuż przy słupku.
Na minutę po zameldowaniu się na placu gry bramkę zdobył Łukasz Bienias, który wykończył akcję Pawła "Rechota" Rudnickiego po otrzymaniu od niego podania, i ustalił wynik na 5-0.
Ostatnia bramka w meczu padła późno, w 80 minucie. Kuba "Szakal" Hnatkiewicz po indywidualnej akcji oddał strzał, piłka odbiła się jednak od słupka i powędrowała pod nogi Diogo, który nie miał problemów z dokończeniem akcji.
6-0 dla Ambrozji i 20 wygrany z rzędu mecz...
Na koniec wracamy jeszcze do naszych kibiców, którzy ponownie podążali za naszym zespołem i wspierali nas w każdej minucie w naszej drodze do zwycięstwa. Świetni kibice, świetny zespół... To tylko w Bogdaszowicach!