W czwartkowe święto przyszło nam rozegrać zaległe spotkanie z Górnikiem Siedlec. Był to mecz drugiej i trzeciej drużyny A-klasy, zatem można było uznać je za hit kolejki. Victoria walczyła o wskoczenie na drugą lokatę, Górnik natomiast musiał wygrać to spotkanie aby mieć jeszcze realne szanse na dogonienie Książnic.
Pierwsza połowa pełna była świetnych okazji i wielkich emocji. Goście od pierwszych minut ruszyli do ataku. Szybko rozgrywali piłkę starając się znaleźć lukę w naszej obronie i prostopadłym podaniem stworzyć okazję strzelecką. Nasza drużyna zastawiała jednak pułapki offiside'owe, kilkukrotnie łapiąc gości na pozycji spalonej. Ta sztuka nie udała się jednak w 15-nastej minucie, gdy podanie górą przeszło ponad naszymi obrońcami, spadając wprost pod nogi niepilnowanego napastnika gości. Mateusz Nowak pewnie wykorzystał tą 100 procentową akcję i mieliśmy wynik 0:1. Victoria po stracie bramki rzuciła się do odrabiania strat. Bardzo blisko bramki wyrównującej byliśmy po akcji Karola Korty, żaden z pozostałych zawodników nie zdołał wbić piłki do pustej bramki. Próbowali również główkami Arkadiusz Siodlarz i Wojciech Popadiak, jednak w obu sytuacjach brakło centymetrów i odrobiny szczęścia. Swoje akcje mieli także goście: blisko byli z rzutu wolnego, gdy uratował nas Patryk Sobas wybijając piłkę na rzut rożny, czy w momencie gdy piłka trafiła w słupek. W 40 minucie Górnik podwyższył prowadzenie. Po złym wybiciu obrony, do piłki na 16nastym metrze dopadł napastnik z Siedlca i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Gospodarze próbowali jeszcze przed przerwą zdobyć bramkę kontaktową. Strzał Wiktora Hupało bramkarz końcówkami palców przeniósł nad poprzeczką, a uderzenie z 30 metrów Rafała Schoebesbergera minimalnie minęło spojenie.
Druga połowa można opisać krótko: huraganowe ataki Victorii i groźne kontry Górnika. Gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku, chcąc za wszelką cenę zdobyć bramkę. Górnik mądrze się bronił, wyprowadzając zabójcze kontrataki, nieraz w znacznej przewadze liczebnej. Po jednej z takich akcji świetną paradą popisał się Patryk Sobas, który stojąc na linii bramkowej powstrzymał mocny strzał rywala z okolic drugiego/trzeciego metra. Victoria wreszcie zdołała przeforsować obronę Siedlecan. Po kilku nieudanych próbach drużyny, do piłki dopadł Kacper Bieniek i zza pola karnego huknął pod poprzeczkę nie do obrony. Mieliśmy zatem 20 minut do końca spotkania i jedną bramkę straty, wszystko zapowiadało więc elektryzującą końcówkę. Niestety, wtedy do akcji wkroczyli sędziowie. 6 minut po zdobyciu przez nas bramki, po wątpliwym faulu naszego zawodnika, sędzia główny zdecydował się wskazać na wapno. Do piłki podszedł kapitan gości i podwyższył prowadzenie. Pozostała część meczu była bardzo nerwowa - Victoria próbowała nawiązać jeszcze walkę, goście natomiast zamknęli się na swojej połowie a wszelkie akcje gospodarzy powstrzymywali faulem. Najbliżej bramki był strzelec jedynego gola dla nas w tym meczu, jednak po bliźniaczej akcji w stosunku do akcji bramkowej, tym razem piłka trafiła w poprzeczkę.
Była to piąta porażka naszej drużyny w tym sezonie, a dopiero druga na własnym terenie. Już w niedziele natomiast udamy się do Muchówki by rozegrać wyjazdowe spotkanie ze stołeczną Ceramiką. Początek meczu o 13;00.