Spotkanie zaczęło się dla nas wyśmienicie bo już w 6 minucie były zawodnik Czarnych Łukasz Grzegórzko sfaulował we własnym polu karnym Grzegorza Mikitę, a rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Cały czas atakowaliśmy i przyniosło to efekt w postaci gola zdobytego przez Mateusza Koleszko. Po tej bramce nieco śmielej zaatakowali gospodarze, którzy starali się nam zagrozić głównie przez stałe fragmenty gry, na szczęście nic groźnego z tego nie wynikało.
My natomiast po chwili spokojniejszej gry znowu ruszyliśmy do ataków i po bardzo ładnym podaniu od Stefańskiego trzeciego gola dla naszego zespołu zdobył Mikita.
Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza, bo od szybko zdobytej przez nas bramki. Ponownie podawał Stefański, ale tym razem na listę strzelców wpisał się Sodel.
Prowadziliśmy 4-0 i wydawało się, że już nic złego nas w tym spotkaniu nie spotka. Trener postanowił w 60 minucie dać szansę gry naszemu rezerwowemu bramkarzowi Michałowi Piontkowi, jednak temu kilkanaście sekund po wejściu na boisko bez kontaktu z przeciwnikiem coś się stało z kolanem i musiał opuścić boisko. Uraz okazał się na tyle poważny że po naszego bramkarza musiała przyjechać karetka pogotowia.
Jako że pierwszy bramkarz już się kąpał, a drugi jechał do szpitala, to w bramce musiał na 30 minut stanąć zawodnik z pola. Wybór padł na Łukasza Bieńka.
Staraliśmy się nie dopuszczać rywali pod nasze pole karne, wiedząc że każda wrzutka, każdy strzał może zakończyć się stratą gola. Zawodnicy Zamkowca też to wiedzieli i ruszyli do ataków. I na kwadrans przed końcem w odstępie kilku chwil dwa razy daliśmy się tak zaskoczyć. Najpierw niefortunnie interweniował Sikora wbijając piłkę do własnej bramki, a następnie napastnik gości z najbliższej odległości strzałem głową zdobył drugiego gola dla swojego zespołu.
Zaczęło się robić nerwowo. Niby dwie bramki różnicy, ale w zaistniałej sytuacji wcale nie musiała to być znacząca przewaga. Dlatego też za wszelką cenę sami chcieliśmy podwyższyć nasze prowadzenie, ale niestety fatalnie pudłowaliśmy. Idealne okazje miał Koleszko, swoich szans nie wykorzystali także Sodel, Kubiaczyk. Dopiero w doliczonym czasie gry udało się ponownie pokonać bramkarz z Toszka a uczynił to Sikora, który zrehabilitował się za wcześniejszego samobója.
Bramka ta przypieczętowała nie tylko naszą wygraną w tym spotkaniu, ale i w całych rozgrywkach Majer A klasy w sezonie 2017/2018!
Przed nami już ostatnie spotkanie ze Społem Zabrze, po którym będziemy mogli świętować powrót po roku przerwy do klasy okręgowej.
Natomiast naszemu bramkarzowi, Michałowi, życzymy zdrowia, by jak najszybciej wrócił zarówno do pełni sprawności jak i na boisko. Zdrówka :)