Wiele emocji towarzyszyło kibicom i zawodnikom w niedzielne popołudnie. W końcu do Biecza po raz drugi przyjechał czwarto ligowiec. Jak w filmach Hitchcook'a mecz rozpoczął się trzęsieniem ziemi, a napięcie później już tylko rosło. W 4 minucie Kosiba dośrodkowuje z lewej strony, Kozioł wbiega przed bramkarza i mamy 1:0. Drużyna Glinika bardzo dobrze rozgrywała piłką lecz akcja za akcją kończyły się albo na spalonym albo interwencji bramkarza. Około 32 minuty napastnik gości oddał mocny groźny strzał z lewej strony boiska ale Michalec popisał się świetną obroną. Kilka minut później również świetna akcja Biecza. Najpierw mocne uderzenie blokuje obrońca, a mocnym strzałem w prawy górny róg podpisuje się Rutana. Gdyby nie świetną interwencja bramkarza wynik byłby wyższy. W drugiej połowie na boisku pojawił się po 6 miesięcznej przerwie Bartek Zając. Zespół gości wzmocnił swoje ataki czego efektem była niefortunna interwencja bieckiego bramkarza. Zakończyła się ona dla niego rzutem karnym i kontuzją. Celny strzał i mamy 1:1. Ale to nie koniec emocji. Niecałe 3 minuty później ten sam bramkarz posyła piłkę pod bramkę przeciwnika gdzie idealnie znalazł się Zając. Piłką odbiła się i przeskoczyła obrońców, bramkarz wyszedł, a Bartek głową uderzył nad nim. Krótko Podhalanin cieszył się z prowadzenia. Chwilę później podobną sytuację wykorzystują przyjezdni. Podziałało to na nich bardzo motywująco. Kilkanaście minut później Kozioł wyprzedził obrońcę, minął bramkarza ale kąt był zbyt duży do strzału więc dośrodkował po ziemi do Zająca. Niestety obrońca Glinika nie dał już w tej sytuacji możliwości oddania strzału. Kolejne bramki zdobywała drużyna z Gorlic, której konstruowanie akcji wychodziło trochę lepiej. Ostatecznie Podhalanin przegrywa 4:2 lecz cały zespół można pochwalić za walkę i siły włożone w to spotkanie, które mogło się podobać tak licznie zgromadzonym kibicom. Dziękujemy za przybycie!