Aż do czwartej kolejki przyszło nam czekać na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Po pierwszych dwóch remisach na wyjeździe w Pawłowicach Śląskich i u siebie z Polonią Łaziska Górne nadeszła porażka w zeszłą środę z Ruchem Zdzieszowice. Kibice oczekiwali tylko jednego – zwycięstwa.
Dzisiejszy mecz Szombierki rozpoczęły z animuszem zmuszając bojaźliwie grające Podbeskidzie do popełniania błędów. Już w 2’ bramkę po błędzie obrony mógł zdobyć Sebastian Pączko, któremu nie udało się pokonać bramkarza gości. Kolejne akcje naszego zespołu nie przynosiły oczekiwanego rezultatu pomimo ogromnego zaangażowania zawodników. Do najaktywniejszych należał z pewnością Piotr Makowski, Sebastian Pączko oraz Sławomir Pach. Dopiero w dziesiątej minucie Podbeskidzie sprawdziło czujność Wiśniewskiego niegroźnym uderzeniem z dystansu. Wreszcie w 27’ Grzegorz Szafrański otrzymuje piłkę na prawym skrzydle i wpada w pole karne mijając jednego z obrońców gości oraz decydując się na strzał z około dwunastu metrów. Pomimo trudnej pozycji i ostrego kąta, Szafrański decyduje się na zewnętrzne uderzenie prawą nogą, dzięki czemu piłka została podkręcona i wpadła po długim słupku obok interweniującego Madejskiego. Zaraz po wznowieniu gry Szombierki miały okazję do podwyższenia wyniku.
Od tego momentu spotkanie przybrało podobny obraz jak to sprzed tygodnia z Polonią Łaziska Górne, kiedy to biało-zieloni oczekiwali na ataki gości aby wyprowadzić skuteczną kontrę. Podbeskidzie zaczęło grać odważniej przejmując powoli inicjatywę. W 43’ to jednak Szombierki mogły podwyższyć prowadzenie. Rzut rożny wykonywany przez Pacha omal nie wpada do siatki rywali, gdyż tylko dzięki przytomności jednego z obrońców, piłka ląduje poza boiskiem dając nam drugi korner. Ponownie Pach i znowu zagrożenie, tym razem wysoka piłka na długi słupek, gdzie piłki omal do siatki nie wbija Stefaniak. Zawodnicy Podbeskidzia wybijają piłkę na trzeci już rzut rożny, który napędził sporo stracha gościom.
Powtórka sprzed tygodnia – Szombierki pozostają w szatni, kiedy rywale rzucają się do ataku dążąc do wyrównania. Tuż po przerwie gola mógł zdobyć Idrissa Cisse przedzierając się środkiem w pole karne i oddając, na szczęście dla nas, niegroźny strzał czubkiem buta. Wiśniewski czujnie i pewnie. Coraz więcej nerwów, coraz więcej błędów, na które rywale tylko czyhali. Ich wysiłki zostały zwieńczone sukcesem w 54’ kiedy to w zamieszaniu na linii pola karnego zostaje podczas strzału Trochima nabity jeden z graczy i piłka po rykoszecie myli naszego bramkarza wpadając tuż przy słupku. Wynik remisowy i coraz większa presja. Bramka Podbeskidzia podziałała na naszych zawodników niczym zimny prysznic, toteż natychmiast rzucili się do ataku, sunąc na bramkę rywala raz po raz. W 63’ na prawym skrzydle doskonale przedarł się Pach pozostawiając za sobą obrońców i wbiegł w pole karne, gdzie dostrzegł stojącego na piątym metrze jednego z naszych zawodników, lecz ten... nie trafił w piłkę. Dosłownie trzy minuty później niemal kopia akcji, choć z jeszcze większym polotem. Pączko na lewym skrzydle doskonałym zwodem mija obrońcę, następnie drugiego, wpada w pole karne i dostrzega oczekującego na piłkę Pacha, który niczym rasowy egzekutor strzela precyzyjnie w światło bramki omal nie dziurawiąc siatki. Ogromna radość w naszym zespole i jeszcze większa na trybunach. Podbeskidzie jakby opadło z sił, a nasi piłkarze mogli podwyższyć rezultat za sprawą Makowskiego i Pączko. Im bliżej końca tym gra stała się ostrzejsza i na zasadzie długich podań do napastników. Wiele wybić, przerw i nerwów, akcje sunęły to na jedną, to na drugą stronę. Sędzia do regulaminowego czasu gry dolicza pięć minut za sprawą przerw zarówno w grze jak i na uzupełnienie płynów. Rywale byli zdeterminowani aby wywieźć przynajmniej jeden punkt z naszego terenu i niemal udaje im się to w ostatniej akcji. Na prawym skrzydle przedarł się Okińczyc mijając naszego obrońcę i dośrodkowując – piłka przeszła przez największe zagęszczenie i dopadł do niej Trochim, który potężnym strzałem umieszcza piłkę w siatce pozbawiając Szombierki szansy na zdobycie trzech punktów. Krótka radość w obozie gości zostaje brutalnie przerwana gwizdkiem arbitra, który dopatrzył się słusznego faulu Cisse w polu karnym na naszym zawodniku. Dzięki temu bramka zostaje nie uznana, a my możemy cieszyć się ze zdobycia pierwszych trzech punktów, które mamy nadzieję, będą początkiem dobrej i nieprzerwanej passy wiodącej nas na szczyt tabeli!
Warto odnotować, że kontuzję w 85’ odniósł Adam Dzido, będący dzisiaj jedną z czołowych postaci naszego zespołu. Pochwalić należy jednak wszystkich graczy za niezwykłe zaangażowanie, wolę walki i nie odstawianie nogi. Taka postawa, z wyłączeniem słabszych fragmentów meczu, rokuje na zbudowanie drużyny potrafiącej walczyć jak równy z równym z każdym rywalem w naszej grupie! Dziękujemy za dobrą grę i czekamy na więcej!
Kolejne spotkanie rozegramy za tydzień w Chorzowie z rezerwami Ruchu
Żródło: szombierkibytom.com