Już od wyjazdu z Knurowa szło jak po grudzie. Miast jechać autostradą A1, kierowca stawia na bardziej malowniczą trasę przez Ornontowice-Orzesze-Woszczyce-Żory. Protest trenera, by jeszcze zawrócić i jechać A1 niewiele daje. Jak się okazało wrodzona nawigacja GPS kierowcy była ustawiona na stadion MOSiRu w dzielnicy „Kleszczówka” i dopiero u bram tego obiektu dał się przekonać by jechać na osiedle Pawlikowskiego. Swoją drogą cośmy po tym osiedlu pojeździli to nasze ;) Reasumując mieliśmy jechać 20 minut, a jechaliśmy „wężykiem” prawie godzinę.
Podopieczni Damiana Tkocza nie przyjechaliśmy jednak do Żor na wycieczkę autokarową, a po zwycięstwo. Do realizacji zamierzonego planu, jakim było zdobycie kompletu punktów młodzi zawodnicy Concordii ruszają równo z pierwszym gwizdkiem sędziego. Jedną z akcji prawą stroną w wykonaniu Kruka i Guzery przerywa sędzia. Powodem jest brak chorągiewek w narożnikach boiska .... gospodarze naprawiają niedopatrzenie w 5 minut. Knurowianie bardzo aktywnie w ataku, lewą i prawą stroną boiska przeprowadzają liczne akcje oskrzydlające, a prostopadłe podania do Gajewskiego wieszczyły objęcie prowadzenia. W 14min. Bartosz Gajewski dostaje podanie i z piłką niemal od połowy boiska pędzi jeden na jeden z bramkarzem gospodarzy. Ten próbując ratować sytuację wybiega z bramki i tuż przed polem karnym brutalnie fauluje Bartosza, który po „ścięciu” wykonuje salto w powietrzu i spada kilka metrów od faulu jak nieżywy. Sędzia pozwala na interwencję opieki medycznej – tej jednak miejscowi nie zapewnili (potwierdzeniem jest sprawozdanie meczowe). Na pomoc z chlorkiem idzie więc spokojnie trener gospodarzy. Po kilku minutach sędzia pokazuje żółtą kartkę bramkarzowi. Czyżby zapomniał jak wyglądała ta sytuacja ??? Brutalność faulu oraz fakt 100% szansy na strzelenie bramki jednoznacznie wskazywała na czerwień, radość gospodarzy z pokazanej żółtej kartki była chyba potwierdzeniem tych przypuszczeń. A może sędzia pomylił żółty z czerwonym ?? – to możliwe, a wyjaśnienie na Facebooku. Była to chyba kluczowa sytuacja dla przebiegu meczu, gdyż bramkarz z Żor był w dalszej części spotkania bohaterem swojej drużyny i to głównie dzięki niemu zachowali oni czyste konto. W jakimś stopniu niefrasobliwość w wykończeniu akcji bramkowych przez naszych zawodników też ma tu ogromne znaczenie, ale nie zmienia to faktu, że rezerwowego bramkarza gospodarze nie mieli, a ten z boiska powinien mecz zakończyć już w 14min. Faulowany Gajewski na boisku przebywał do 32 min. gdyż odniesiona kontuzja i ból nie pozwoliły mu na dalszą grę. Kontuzjowanego Bartosza zastępuje Mikołaj Nowakowski, który może to spotkanie zaliczyć naprawdę do bardzo udanych. Jego akcje lewą stroną raz po raz siały spustoszenie w szeregach „bordowych koszul”, brakowało jedynie bramkowego wykończenia. Mikołaj mógł nawet zostać bohaterem spotkania kiedy to w jednej z ostatnich akcji meczu piłka po jego strzale przeleciała tuż nad poprzeczką. Przebieg całego spotkania w zasadzie był ten sam, tj. Concordia w natarciu, a MKS od czasu do czasu próbował jakiejś kontry, które kończyły się głównie na knurowskich obrońcach. Nasi bramkarze (zmiana po przerwie) zmuszeni byli interweniować ledwie kilka razy. Mowa o dwóch golkiperach w naszej ekipie, bowiem po przerwie na boisku pojawił się w Dawid Suchocki w miejsce Jacka Grabowskiego. Jak pamiętamy Dawid porzucił rękawice w meczu ze stalą Zabrze dokładnie 17 listopada 2013r, a teraz wrócił do pracy między słupki, do pracy za którą zbierał tak wiele pochlebnych opinii w przeszłości. Tuż po przerwie mieliśmy chyba najdogodniejszą okazję do zdobycia bramki w tym spotkaniu. Piłka zagrana po ziemi z prawej strony boiska przeszła wzdłuż bramki, minęła obrońców i bramkarza docierając pod nogi niekrytego Kopczyńskiego, który miał przed sobą już tylko pustą bramkę. Nasz najlepszy strzelec długo nie mógł uwierzyć jak mógł posłać piłkę ponad bramką. W 57 min. na pograniczu pola karnego rywala brutalnie staranowany został Przemek Rostkowski. Dla rywala jedynie żółty kartonik, a Przemek w wyniku odniesionej kontuzji na boisko już nie wrócił. W przekroju całego spotkania sędzia pokazał 5 żółtych kartoników, trzy la Żor i dwa dla Knurowa. Myślę, że różnica powinna być znacznie większa na „korzyść” gospodarzy. Jak już napisano dominującą stroną w spotkaniu była nasza Concordia, dziesięć ostatnich minut w jej wykonaniu to już prawdziwe oblężenie bramki MKS-u. Była to jednak zwycięska „Obrona Częstochowy” w wykonaniu gospodarzy, bowiem mimo licznych okazji zielono-czarni nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza i mecz zakończył się remisem. Remisem z którego mogą cieszyć się rywale. Nasi zawodnicy wiedzieli, że mimo czystego konta z tyłu, stracili dwa cenne punkty. Dobra gra Concordii cieszy, martwi nieskuteczność, czyli to co każdego minionego sezonu.