Baszta Przedecz pokonała na wyjeździe zespół "Mirka" Adamów 6:0. Bramki dla gości zdobyli: Wiktor Zasada (x2), Piotr Krawiecki, Mariusz Dorabiała, Krzysztof Szczepaniak i Patryk Barański.
Baszta na mecz do Adamowa udała się z chęcią zdobycia kolejnych 3 punktów, a także z zamiarem zrewanżowania się za porażkę z ubiegłego sezonu. Już od samego początku spotkania goście ruszyli do huraganowych ataków. W 10 minucie Krzysztof Szczepaniak zagrał piłkę na 16 metr do Wiktora Zasady, a ten uderzył bez zastanowienia i zdobył swoją pierwszą bramkę w tym meczu.
Po paru minutach padł drugi gol, tym razem Szczepaniak zdecydował się na strzał zza pola karnego, a po drodze kierunek lotu piłki zmienił Piotr Krawiecki, czym kompletnie zaskoczył goalkeeper`a gospodarzy.
Po 30 minutach gry Baszta miała na koncie już 3 bramki, a trzecią asystę zaliczył Krzysiek Szczepaniak, który zagrał w pole karne do Wiktora Zasady, a ten zdobył swojego drugiego gola w meczu. Mimo wysokiego prowadzenia goście nie spoczęli na laurach.
Na 10 minut przed zakończeniem pierwszej części gry swoją pierwszą bramkę w tym sezonie zdobył Mariusz Dorabiała, który wykorzystał dobre podanie Rafała Pietrzaka.
Wynik 4:0 to najniższy wymiar kary dla gospodarzy, ponieważ bardzo dogodnych sytuacji nie wykorzystali niemal wszyscy zawodnicy z linii ataku i pomocy.
W drugiej połowie na placu gry zameldował się Karol Janicki, który zmienił najlepszego strzelca drużyny Wiktora Zasadę.
Obraz gry nie uległ zmianie, to Baszta była drużyną zdecydowanie lepszą, a w bezrobotny w naszym polu karnym był Krystian Karolak.
W 50 minucie Janicki zagrał dobrą piłkę do Szczepaniaka, a ten podwyższył prowadzenie gości. Po paru minutach znowu Karol Janicki popisuje się dobrym podaniem, a tym razem to Patryk Barański zamienia je na gola.
Ostatnie pół godziny to seryjne marnowanie świetnych okazji przez gości. Dwa razy bardzo podobne akcje lewą stroną przeprowadził Rafał Pietrzak, po czym zagrywał piłkę w pole karne, ale tam najpierw Rafał Górniak, a potem Dawid Wróblewski nie potrafili jej skierować do pustej bramki.
Mecz zakończył się okazałym zwycięstwem Baszty, ale pozostaje niedosyt, że nie udało się zdobyć chociaż jeszcze jednej bramki i zanotować najwyższej wygranej w historii klubu.