Niedzielne zwycięstwo 1:0 z Trójką Czechowice-Dziedzice było naszą drugą wygraną z rzędu. Dzięki trzem punktom i jednoczesnym zwycięstwie Zaborza z Energetykiem 2:0 podopieczni Damiana Tkocza awansowali w tabeli o dwie pozycje.
Mecz z UMKS „Trójką” był bardzo zaciętym pojedynkiem, a wynik ustalono dopiero w 85min. spotkania. Nasz Trener przed meczem uczulał naszych zawodników, że rywal gra bardzo agresywnie i siłowo (takie mieliśmy informacje od innych ekip). Gra miała być prowadzona na 1-2 kontakty z uniknięciem bezpośrednich starć i pojedynków. Nie do końca udało się to zrealizować, ale w perspektywie całego spotkania to Concordia stworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji do strzelenia bramki, choć to chyba rywal częściej był w posiadaniu piłki. Początek spotkania bezsprzecznie należał do gości, nie potrafili oni jednak udokumentować tego zdobyciem bramki, a i nasz bramkarz nie miał zbyt wielu powodów do zaprezentowania w pełni swoich umiejętności. Główna batalia toczyła się w centralnej części boiska. Arbiter spotkania pozwalał naprawdę na wiele, zważywszy, że były to zawody piłki nożnej, a nie zapasów. Ciągnięcie za koszuli, spodenki było niemal nagminne i to w wykonaniu głównie naszego rywala. Ukarani za to zostali dopiero w 80 i 87min. kiedy to zobaczyli żółte kartoniki. W 20min. Concordia przeprowadziła szybki kontratak, piłę ostatecznie otrzymał Rafał Gałązka, minął obrońcę, minął bramkarza i z ostrego kąta strzelił już do pustej bramki. Niestety gol nie padł, gdyż w ostatniej chwili pędzący obrońca rzucił się do bramki i końcem buta wybił piłkę na rzut rożny. Rafał zrobił wszystko jak należy, zabrakło po prostu szczęścia. Minutę później w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem gości znalazł się Mikołaj Nowakowski, jednak i tym razem szczęście uśmiechnęło się do naszego rywala i bramkarz gości był górą. W 40min. sędzia spojrzał na zegarek zakończył pierwszą połowę twierdząc, że 45min już upłynęło. Zdziwienie obu ekip, jednogłośne zapytania o brakujące 5min. zaowocowały tym, że pierwsza połowa została jednak dograna w naprawdę pełnym wymiarze. Dwa razy było w tym okresie gorąco pod naszą bramką, na przerwę jednak obie drużyny schodziły przy stanie 0:0.
Początek drugiej odsłony to ciąg dalszy ogromnej walki o każda piłkę, walki toczonej bark w bark w powietrzu i na lądzie, niejednokrotnie w parterze. Jedyne co się zmieniło to przebijające się słoneczko, które pomału rozganiało chmury z których nieustannie padała mżawka. Z każdą minutą drugiej połowy przybywa składnych akcji w wykonaniu naszych zielono-czarnych, ale to UMKS rozpoczął od mocnego uderzenia. Goście jako pierwsi mieli ogromną szansę wyjść na prowadzenie. Chwilę po rozpoczęciu gry akcja Czechowic lewą strona boiska, po której oddają strzał lobujący naszego bramkarza. Piłka nieuchronnie zmierzała już do naszej bramki i pewnie, gdyby nie ekwilibrystyczna interwencja Michała Mikulskiego musielibyśmy ją wyciągać z siatki. Michał wybił piłkę nogą, gdzieś na wysokości dwóch metrów i jeszcze długo trudno było go wyplątać z siatki, a i sam zawodnik dotkliwie się poturbował przy tej interwencji. Zawodnicy „Trójki” trzymali się za głowy i nie potrafili uwierzyć w to, że nie zdobyli bramki – Brawo Michał!
Drużyna z Czechowic-Dziedzic miała w swym składzie, aż 6 zawodników rocznika 1996, którzy ukończyli 18 lat, ale nie posiadała graczy rezerwowych. W naszej kadrze zaledwie dwóch chłopaków urodzonych w 1996 roku, ale tylko Damian Walentynowicz już skończył 18 lat, a Grzesikowi Guzerze dopiero w grudniu będziemy śpiewać „100 lat”. Mieliśmy za to sześciu zawodników na ławce rezerwowych. Systematycznie przeprowadzane zmiany wprowadzały świeżość na boisko i w końcówce spotkania, gdy rywal już opadł z sił widoczna była ta różnica. Nadmienić trzeba, że żaden z chłopaków schodzących z boiska nie opuszczał placu boju z powodu gorszej dyspozycji, wręcz przeciwnie włożyli oni ogromny wysiłek w walkę i zostawili sporo zdrowia na murawie, a wraz z pozostałymi zawodnikami stworzyli jeden organizm, który odniósł ostateczne zwycięstwo. W 51min. za Mikołaja Nowakowskiego na lewą pomoc wchodzi Bartosz Gajewski. Za Bartosza Czopka grającego na środku obrony w 65min. wchodzi Damian Walentynowicz, zajmuje jednak miejsce w środku pola, a Adrian Kominiak przesunięty zostaje do obrony. Coraz częściej gościmy w polu karnym przeciwnika, akcje skrzydłami przeplatamy tymi rodzącymi się w środku pola. W 70min. bardzo aktywny Przemek Rostkowski, staje przed szansą zdobycia bramki, ale w bardzo dogodnej sytuacji zabrakło precyzji. Przyjezdni coraz częściej próbują urwać coś z czasu gry, brak możliwości zmiany daje się we znaki. W 75min. do ataku trener desygnuje Patryka Hałasa, a Przemek zajmuje miejsce na prawej pomocy, które zwolniło się po zejściu Rafała Gałązki. Dwukrotnie stajemy w przed szansą strzelenia bramki z rzutów wolnych, ale golkiper gości zawsze na posterunku. W 80min. sędzia za przetrzymywanie naszego zawodnika przerywa grę i pokazuje żółty kartonik. Gdyby to uczynił wcześniej może mniej byłoby takich sytuacji. Rzut wolny i nasz zawodnik na minimalnym spalonym. W 84min. Damian Tkocz stawia wszystko na jedną kartę i na boisku pojawia się nasz trzeci potencjalny napastnik Jakub Bajer, który zmienia umordowanego grą w środku pola Mateusza Wende. Minutę później przeprowadzamy kampanię meczu. Po składnej akcji, prawą stroną urywa się Przemek Rostkowski, mija rywali i przed linią końcową boiska wrzuca precyzyjnie piłkę wzdłuż bramki na środek pola karnego, do piłki dopada Patryk Hałas i pakuje ją do siatki. Ogromna radość w naszej drużynie, a z kłębowiska radujących się zawodników wystają jedynie buty przeszczęśliwego strzelca bramki. Mieliśmy jeszcze dwie dogodne okazje do podwyższenia wyniku, w jednej zabrakło zimnej krwi i podania do lepiej ustawionego kolegi. W drugiej Patryk Hałas szarżujący z piłką w ostatniej chwili przeskoczył nad rzucającym mu się pod nogi bramkarzem, co spowodowało, że już jej nie dogonił. Sytuacja miała miejsce w polu karnym. Może gdyby tego nie uczynił, byłby podyktowany rzut karny, ale jak powtarzają trenerzy zdrowie najważniejsze. W ostatnich sekundach spotkania goście mają rzut rożny, zakotłowało się w naszym polu karnym, gdzie znaleźli się wszyscy przebywający na boisku zawodnicy, łącznie z bramkarzem UMKS „Trójka”. W ogromnym zamieszaniu piłkę wybijają Walentynowicz z Hałasem, a kilka chwil później wszyscy radujemy się z drugiego zwycięstwa z rzędu. To był mecz walki, a walkę tą ostatecznie wygrali juniorzy Concordii, którzy kolejny raz udowodnili, że warto wierzyć i walczyć do końca. Zasłużone gratulacje.